JAK PODZIELONO ROK?

JAK PODZIELONO ROK?

„By uniknąć ambarasu Wzięto rok na miarę czasu.
Dzielą go (bardzo wygodnie)
Na miesiące i tygodnie”…

Tak napisał Tadeusz Boy-Żeleński w „Słówkach”. Ale mylił się poeta, bo to wcale nie takie proste i wygodne, a ambarasu było i jest co niemiara!

No, bo weźmy choćby rok, który jest podstawowym miernikiem czasu dla kalendarzy. Jego długość znali już starożytni Majowie, Egipcjanie, Babilończycy, Chińczycy, a także mieszkańcy Wysp Brytyjskich. Był to czas między jednym a drugim przejściem Słońca przez punkt wiosennego zrównania dnia z nocą, wynoszący dokładnie 365,2422 tzw. średnich dób słonecznych. Ten czas — zwany rokiem zwrotnikowym — nie jest jednak stały. Średnia jego długość zmniejsza się o 0,53 sekundy w ciągu 100 lat. Praktycznie biorąc, nie ma to większego znaczenia. Ważniejszy jest inny fakt: rok zwrotnikowy jest „nierówny”, nie dzieli się na pełną ilość dób. Tymczasem… rok kalendarzowy musi zawierać pełne doby. Cóż więc robić z ową nadwyżką 0,2422 dnia? Przecież już po 10 latach — zakładając, iż kalendarzowy rok wynosi 365 dni .— wyniesie ona 2,422 dnia, czyli 58 godzin, 7 minut i 40 sekund. A po 100 lub 1000 lat? Oczywiście, wystąpi jaskrawa sprzeczność kalendarzowej rachuby czasu z astronomiczną. Pory roku nie będą do siebie pasowały, kalendarz zaś znajdzie się w kolizji z „rokiem naturalnym” i — zamiast służyć ludziom — będzie wprowadzał ich w błąd.

A miesiąc? Jak wiemy, to czas związany z ruchem i fazami Księżyca. Miesiąc synodyczny — bo taki właśnie uznano za miarę czasu — to okres, jaki upływa między dwiema takimi samymi fazami Księżyca, np. od nowiu do nowiu. Jego wartość poznano również bardzo wcześnie. Wynosi ona 29,5306 dnia. I znów ta sama historia: miesiąc nierówny, nie dzielący się bez reszty na doby. A w dodatku — nie przystający do roku zwrotnikowego. Jak więc w takiej sytuacji podzielić rok na miesiące i sprawić, żeby rok kalendarzowy mniej więcej pasował do roku astronomicznego bez komplikowania życia?

Nie mówmy na razie o tygodniu, bo jest on tworem sztucznym, wymyślonym dla dzielenia czasu na krótsze odcinki. Miał on (i dotąd ma) charakter czysto porządkowy, organizujący nasze życie praktyczne. Ale np. doba? Prawdę mówiąc — i ona jest nierówna. Doba słoneczna — jest to czas, który upływa z chwilą, gdy Słońce w swym ruchu pozornym wróci do tego samego południka i wynosi nie 24 godziny, jak się powszechnie uważa, lecz… nieco mniej lub nieco więcej. Doby słoneczne są więc nierówne. Jest to m. in. następstwo eliptycznej drogi, jaką Ziemia odbywa dokoła Słońca. Z największą szybkością porusza się Ziemia w punkcie przysłonecznym, tj. w miejscu największego zbliżenia względem Słońca, z najmniejszą — w punkcie odsłonecznym, tj. w miejscu największego oddalenia od Słońca. Różnica między najdłuższą, a najkrótszą prawdziwą dobą słoneczną wynosi 51 sekund. Nasza 24-godzinna doba jest zatem „średnią dobą słoneczną”, a więc przeciętną dobą roczną.

I wreszcie — też wcale niebłaha kwestia: które z ciał niebieskich — Słońce czy Księżyc — uznać za podstawę kalendarzowej rachuby czasu? Rozum mówi, że Słońce. Słońce (ściślej — pozorny jego ruch dokoła Ziemi) jest przecież wyznacznikiem naszego roku.

• Rok księżycowy — 12 miesięcy synodycznych — wynosi 354 dni, 8 godzin, 48 minut i 36 sekund.

• Rok słoneczny — 365 dni, 5 godzin, 48 minut i 46 sekund.

• Rok słoneczny, odpowiadający zwrotnikowemu, jest więc dłuższy od księżycowego o 11 dni i wynosi dokładnie 12,36 miesiąca synodycznego.

Mimo to, rok słoneczny nie wszędzie znalazł zastosowanie w kalendarzach. W większości krajów starożytnych podstawą pierwszych kalendarzy stał się rok księżycowy. Tak było w Babilonii, Indiach i Chinach; tak było również u Żydów i Greków. Nawet Egipcjanie, uchodzący za twórców słonecznej rachuby czasu, zaczęli od liczenia czasu według miesięcy synodycznych. Jak łatwo się domyślić, kalendarze te nie były doskonałe i żeby doprowadzić je do jakiej takiej zgodności z rzeczywistą długością roku zwrotnikowego, trzeba było uciekać się do pomocy Słońca lub innych gwiazd, umożliwiających dokładne obliczenie długości roku.

Dalszym etapem były już kalendarze oparte na systemie słonecznym. I one wymagały sporej gimnastyki umysłowej, wynikającej choćby z owej nierównej, nie dającej się podzielić na równą ilość dni, długości roku zwrotnikowego. Radzono sobie z ową „różnicą” rozmaicie, nigdy jednak nie osiągnięto pełnej zgodności.